Byłam z dzieciakami na filmie „Alfie –
mały wilkołak”. Film świetny i polecam wszystkim, którzy unikają amerykańskich
produkcji delektując się wolniejszym tempem skandynawskich przekazów (tu wzmianka).
Refleksjo-recenzja Protestanta po
obejrzeniu filmu:
„Alfie
był znaleziony w koszyczku, który przyniósł jego dziadek, bo jego rodzice,
którzy go urodzili nie mogli sobie z nim poradzić i dlatego poprosili dziadka
Alfiego, żeby go odniósł do innej rodziny.
Alfie
jest doskonałym aktorem w wilkołaku i w czasie pełni Alfie poszedł do parku i
tam zobaczył jakiegoś pana. Ten pan miał dużą czuprynę. Alfie był wtedy
wilkołakiem. A potem się okazało, że to dziadek Alfiego. I razem przyszli do
Alfiego domu i rodzice poznali prawdę.
Ta
bajka jest doskonała, bo w niej są emocje. I jeszcze jedno – Alfie myślał, że
jest tylko jednym wilkołakiem na świecie, ale się okazało, że jego dziadek jest
też wilkołakiem.
Timmie
jest jego bratem. Ale za to mama i tata od początku nie wiedzieli, dlaczego
Alfie jest taki, że nie może sobie radzić z emocjami. Timmie i Alfie jeżdżą
razem na rolkach.
Ale
dziś jest dobrze. A dziadek Alfiego powiedział, że Alfie musi panować nad
swoimi emocjami i nie gryźć ludzi.
Polecam.
Bardzo mi się podoba
ten film, bardzo”
W filmie pada mnóstwo ważnych zdań:
·
Nikt nie jest normalny – normalność jest nudna
·
Rodzice cię wychowują, ale ty i tak jesteś sobą
·
Każdy ma w sobie wilka, ale nie każdy potrafi
(jest w stanie) go ujawnić
·
I słowa brata Alfiego: Ty zmieniasz się raz w
miesiącu, tata jest nienormalny przez cały czas ;) (tata to barwna postać –
ojciec łamiący stereotypy, z dużym poczuciem humoru i dystansem do siebie)
Film świetny. Wszyscy wyszliśmy z kina
rozanieleni.
Ale czar prysł po południu, kiedy okazało
się, że wątek poszukiwania własnej tożsamości i chęci poznania „prawdziwych
rodziców” przykrył u Niuni wszelkie pozytywne doznania estetyczne. Masakry nie będę opisywać, tylko dodam, że przywrócenie
jej do względnej równowagi zajęło jakieś 3 godziny.
Film polecam. Ale rodzicom Kosmiciątek dodaję:
robicie to na własne ryzyko ;)