sobota, 22 lutego 2014

Poprawianie błędów

To problem w ogóle w nauczaniu. Może ktoś go rozwiązał i może podpowiedzieć? Ja na razie chodzę po omacku. Wiem, że Niunia źle reaguje na poprawianie. Jak zepnie się w sobie, to przechodzimy zwycięsko, ale atmosfera gęstnieje w mgnieniu oka. Ostatnio tak zgęstniała, że nie uchroniłam się przed trzęsieniem ziemi z wykonaniu wściekłej Niuni. I to mnie zmusiło do uruchomienia głębszych procesów myślowych.
Często wykorzystuję zaznaczanie tego, co jest zrobione dobrze. Niunia może cieszyć się widząc serduszka czy kwiatuszki przy dobrych odpowiedziach. Nieprawidłowe zostawione są bez niczego. Zwykle prowadzi to do zainteresowania, co jest nie tak.

Ale w ostatnim czasie nasza córeczka w ogóle nie chce wiedzieć, co jest nie tak. 
Przedwczoraj napisała opowiadanie (rzuca kościami opowieści, które można kupić tu:  http://www.rebel.pl/product.php/1,311/19771/Story-Cubes.html i wymyśla do nich historyjkę). Przeczytałam, skomentowałam treść i koniec.
- I nie ma błędów? – z nadzieją rzuciła Niunia.
- Tego nie mogę powiedzieć, ale nie będę nic ci pokazywać dopóki nie powiesz mi otwarcie, że chcesz – odpowiedziałam.
Asekuracja na niewiele się zdała – Niunia i tak się obraziła „na śmierć i życie”. No więc może ktoś ma jeszcze jakiś pomysł na łagodzenie momentów poprawiania błędów?

czwartek, 20 lutego 2014

Po kryzysie

Blog jest jednak pewną przestrzenią (auto)kreacji. Przeszłam okres głębokiego zwątpienia, ale jakoś nie zamierzam tego opisywać. Jednak znacznie łatwiej jest ujawniać sukcesy niż porażki, upadki czy choćby tylko potknięcia. Niech pozostanie więc wrażenie, że wszystko przebiega u nas bez większych zakłóceń i generalnie nasze życie jest sielanką. No bo aktualnie (i pewnie chwilowo) jest ;)
Mogę więc dalej kontynuować odnotowywanie podnoszących na duchu wydarzeń.

Na wspólnych zajęciach dałam młodzieży zadanie: przygotowanie ZOO. Aktywności dzieciaków polegały na:
- czytaniu i wyszukiwaniu informacji na temat zwierząt (nie mogli przecież stworzyć ZOO nic nie wiedząc o nich),
- kupowaniu zwierząt (wchodziła w grę gruba kasa, dla ułatwienia mogli posiłkować się nie tylko banknotami, ale też ilustrującymi je koralikami, co sprawiało obracanie dużą gotówką znacznie łatwiejszym),
- rysowaniu i rozmieszczaniu zakupionych zwierząt w ZOO,
- pisaniu podań do sponsorów (czyli do mnie ;)) o sfinansowanie kolejnych konkretnych zakupów.

Na zakończenie odbyłam spacer po stworzonym ZOO i dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy na temat życia, zwyczajów i potrzeb poszczególnych mieszkańców.

Polecam tego typu projekt! Dzieciaki w wielu momentach musiały się dogadywać, planować, rozdzielać robotę, wzajemnie się motywować.

Szukam kolejnych inspiracji na podobne działania J

sobota, 8 lutego 2014

Jak straciłam (nauczycielski) autorytet

Niunia – w związku z tym, że tata musiał załatwić sprawę w ZUS-ie – zadała szereg pytań związanych z tą instytucją. Efekt był mniej więcej taki: „A ja myślałam, że jesteś mądra. Ale jak zadajesz się z ZUS-em, to nie jesteś. Nie będę się już ciebie słuchać, nie chcę, żebyś mnie uczyła…”.
rozmowa ostatecznie zeszła na temat ludzi stanowiących prawo. Niunia bojowo postanowiła zostać człowiekiem wpływowym, walczyć z niesprawiedliwościami społecznymi, wprowadzać ład i harmonię... A w między czasie chce się uczyć karate, żeby nie dać się wykopać szujom No więc za jakiś czas będziemy mieć nową lepszą Polskę. Cierpliwości zatem życzę... J