wtorek, 16 lipca 2013

Protestancki czarny humor

Dzieciaki bardzo lubią, jak wieczorem kładę się z nimi i opowiadam jakieś relaksujące historyjki.

Przedwczorajsza historyjka miała dosyć oryginalne wstawki Protestanta:
Ja: Jesteśmy w lesie, jest letnie słoneczne popołudnie… idziemy…
Protestant: …a tam stoi wilk…
Ja: podchodzimy i widzimy, że to jednak nie wilk tylko konar drzewa. Przechodzimy dalej spokojnie…
P: żołędzie spadają nam na głowę…

Zresztą następnego dnia Protestant miał kolejną szansę. Powiedziałam mu, żeby sam opowiedział relaksującą historyjkę. Oto jej początek:
- Leżymy sobie na łące. Jest zima…
Ciąg dalszy nie przebił się przez cenzurę ;)


Hmm, dosyć niekonwencjonalne bywa nasze relaksowanie się. Ostatecznie wieczorne wyciszanie przyjmuje kształt sesji śmiechoterapii. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz