wtorek, 22 października 2013

Motywowanie do nauki

Przeczytałam kolejny "odcinek" książki Spitzera "Jak uczy się mózg", którą czytuję sobie z doskoku. I znowu coś ważnego. Otóż Spitzer pisze:
"Kiedy zastanowimy się nad powodami pytania o wytwarzanie motywacji, to okaże się, że chodzi o problemy związane z tym, że ktoś inny nie chce robić tego, co my byśmy chcieli, żeby robił. W takich przypadkach rzekomo motywacja staje się problemem. Wygląda na to, że ktoś kogoś musi zmotywować. To jest trochę tak, jakbyśmy chcieli mu wmówić, że jest głodny. Oczywiście można sprawić, że ktoś poczuje apetyt, ale tylko wtedy, gdy odczuwa głów. Bez głodu się to nie uda! A ten z kolei pojawia się wielokrotnie w ciągu dnia (...) Pytanie nie brzmi: "Jak mogę kogoś zmotywować?". Pytanie zdecydowanie bardziej powinno drążyć kwestię, dlaczego tak wielu ludzi jest tak często zdemotywowanych! I w tym miejscu możemy bardzo skutecznie zacząć działanie, gdyż bardzo często prowadzimy - zazwyczaj bezwiednie i nieumyślnie - prawdziwe kampanie demotywujące" ("Jak uczy się mózg", s. 144).

To tak ku przestrodze ;)
Słowa te są wnioskami po zreferowanych wynikach badań, więc zainteresowanych odsyłam do lektury, która jest bardziej przekonująca niż ten wyrwany z kontekstu fragment :)

Jak patrzę na Niunię i Protestanta, i na siebie, to dokładnie widzę to samo. Młodzi są zmotywowani do różnych działań, a ja czasem niestety prowadzę profesjonalne ;) kampanie demotywujące, bo... mi się nie chce, bo nie mam czasu, bo wolałabym coś innego, bo wydaje mi się, że nie TO tylko TAMTO jest bardziej odpowiednie w tym momencie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz