środa, 11 grudnia 2013

Niezręczne pytanie i sprytna odpowiedź

W nasze życie wkradła się nudna przewidywalność. Przerywana na szczęście dzieciaków pomysłami. Ostatnio Protestant – jak dosyć często zresztą – wcielał się w dzidziusia. Tu ciekawostka: generalnie Protestant wstydzi się dzidziusiowania, ale okazało się, że bez oporów ujawnia się z tym przy innych Kosmitach! Zwykle nie zamierza upubliczniać posiadania własnej butelki na mleko, ale jakimś swoim radarem wyczuwa Kosmitów i przy nich z butelką wręcz demonstracyjnie się obnosi.

W matkowaniu tego dnia wyręczała mnie Niunia. Siedzimy więc sobie przy stole, a tu Maluszek zadaje zaskakujące pytanie:
- Co to jest seks?
- ??? – Niunia milczy zbita z tropu.
- No odpowiedz swojemu dziecku – zachęcam.
- Ale patrzy się na ciebie – odbija piłeczkę.
- Ale zadał pytanie tobie – mówię i czekam zaciekawiona.
- Co to jest seks? Co to jest seks? Co to jest seks? – Protestant dzielnie wciela się w upierdliwego bachora ;)
- Nie powiem – ucina Niunia.
- No to powiedz przynajmniej, skąd się biorą dzieci – podpuszczam dalej.
- Skąd się biorą dzieci? Skąd się biorą dzieci? – Protestant na nowo podejmuje wcześniej przyjętą rolę.
Niunia wystrzela z cudowną historyjką:
- Wiesz, przylatuje bocian z taką chustą na dziobie, a tam…
- Cooo? – wyrywa się zszokowanej „babci” Protestanta.
- A co mam mówić takiemu maluszkowi? – teatralnie szepcze Niunia.
- Co to jest seks? Co to jest seks? Co to jest seks? – to znowu skandowane upierdliwo-dociekliwego dzieciaka.
- Nie wiem – ucina Niunia.
Pytam więc:
- To skąd masz dziecko?
- Adoptowałam, tak jak ty J

Proste i sprytne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz