środa, 12 listopada 2014

Złote myśli

Niestety złote myśli mogę usłyszeć coraz rzadziej, bo dzieci coraz bardziej świadome i kontrolujące języki. Ale perełki się zdarzają. To te z ostatnich kilku miesięcy (z nostalgią wspominam czasy ich wieku przedszkolnego, kiedy sentencje warte odnotowania pojawiały się w takich ilościach niemal każdego dnia...):

Mówię do Niuni:
- Bardzo byś mi pomogła, gdybyś zaniosła te rzeczy na górę.
I słyszę:
- Och, mamo, ty to umiesz głosem robić oczka kota ze Shreka.

Protestant zniesmaczony postępowaniem siostry: Niunia jest goło czasem słowna.

Protestant ustalając zasady zabawy w rodzinę upewnia się: mamo, a prawda, że ty Franusia urodziłaś własnoręcznie?

Protestant, burząc chwilowo swój protestancki wizerunek: mamo, nie musisz mi dziękować, zawsze do usług.

Protestant niezwykle dojrzale: martwi mnie, bo mam układ nerwowy i się tak złoszczę (oczywiście był to punkt wyjścia do edukacji emocjonalnej J).

Protestant: Już mam dość sam spać! Chcę mieć kobietę! Mądrą i piękną. Nazwę ją… Edyta.

Niunia wspaniałomyślnie o tacie: Nasz tata nigdy by nic nie ukradł. Chyba że miałby powód… żeby nas odzyskać J

Niunia wspaniałomyślnie o mamie: Jakby nie było żadnych bogów, to ty byś była moją władczynią J

Ciocia na krótką chwilę wylądowała na oddziale patologii ciąży. Niunia nie omieszkała innych informować, że ciocia jest na „pedagogii ciążońskiej”.


2 komentarze:

  1. Cudne te powiedzonka. A Protestant to wymiata :D Uśmiałam się do łez... co by nie było, znasz już imię synowej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak :D Jakoś nie popatrzyłam na to w tych kategoriach ;)

    OdpowiedzUsuń