Niunia ma taką boleśnie przeze mnie odczuwaną przypadłość,
a mianowicie nie reaguje prawidłowo na to, co się do niej mówi (i tu nie chodzi o te
sytuacje, w których wygodniej jest nie słyszeć ;)). Nie posądzam ją o złą wolę,
bo widzę w tym jakiś głębszy podtekst. Tym bardziej, że Niunia zrywa się do wykonania czynności, ale jak dochodzi do miejsca docelowego..., to nie pamięta, o co chodziło. Tata mówi, że Mała jest jak złota rybka…
po kilku sekundach się resetuje ;) Wypróbowywałam różne sposoby, np. żeby
powtarzała, co ma zrobić, ale większych efektów nie zaobserwowałam, a problem
(z mojej strony) się nasila, jak jestem z nią często i gadam po kilka razy. Cierpliwość
bezlitośnie się kurczy i zagrożenie scenami w moim wykonaniu niestety drastycznie
wzrasta.
Aż w końcu usiadałam bezsilna i porozmawiałyśmy.
Najpierw obie byłyśmy (delikatnie pisząc) wkurzone, bo sytuacja wydawała się bez wyjścia.
Zaczęłyśmy wypisywać wszelkie możliwe sposoby rozwiązania tego nieprzyjemnego
dla nas obu problemu. Z naszego zdenerwowania powstały najpierw absurdalne pomysły
(ale zostały one starym dobrym zwyczajem również zapisane), np.
- mam mówić, a jak nie skutkuje to krzyczeć (mój
pomysł)
- mam ją bić (Niuni pomysł)
- wyrzucić córeczkę (Niuni pomysł)
- wyrzucić mamę (mój odwetowy pomysł)
- kary i nagrody (tu skomplikowany system, który
ostatecznie odrzuciłyśmy podobnie, jak wyżej wymienione pomysły)
- i plan postępowania, który obie zaakceptowałyśmy:
1. mówię coś do Niuni
2. odczekuję chwilę
3. jak nie ma skutku, to piszę na kartce
4. jak Niunia przeczyta i nie zareaguje mimo wszystko, to nie spełniam jej próśb.
Na razie pomysł świetnie się sprawdza. Zwykle na
etapie czytania Niunia reaguje, bo – tak jak przypuszczałam – jej brak reakcji lub reakcja niewłaściwa nie wynika ze złej woli. Poza tym, jak ma jakieś obiekcje, to mi odpisuje i się dogadujemy pisząc.
Pisanie do siebie zmniejsza napięcie, które pojawia się przy mówieniu. I jest
to – jak na razie – bardzo miły sposób wychodzenia z trudnych sytuacji.
Doświadczamy znacznie mniej nerwów, odwrotnie proporcjonalnie więcej spokoju i
satysfakcji z naszej relacji. Obie to dostrzegamy i mamy chęć przeciągnąć ten
stan w nieskończoność.
I tak oto Niuni umiejętność czytania i pisania pozytywnie
wpływa na naszą atmosferę domową J
Witaj Felicjo,
OdpowiedzUsuńZ wielkim zaciekawieniem przeczytałam Nagłaśnianie niesłyszalnego, muszę powiedzieć, że również taki problem posiadam, jednak brak u mnie konsekwencji. Ja ten problem mam np. rano wypisuję listę czynności do wykonania przez moją "Buntownicę" i to działa, ja się nie denerwuję a Ona wie co mam wykonać i wychodzimy o czasie do szkoły.
Jednak proszę o radę w kwestiach konsekwencji, bo z tym to ja mam Problem przez duże "P"
pozdrawiam,
Pardasia
Pardasiu ;) sama siebie nie wychowasz. Pod tym względem musisz liczyć na pomoc i kreatywność potomstwa.... chyba że Twoja "Buntowniczka" ma obrane inne cele wychowawcze wobec Ciebie ;) Nie chcę Cię martwić, ale jest to wielce prawdopodobne :D
OdpowiedzUsuń