Protestant wykonuje swoje zadanie, czyli pisze do
mnie listy (pisze drukowanymi literami, ale wyrazy ledwo odczytuję, bo według
mojego syna robienie odstępów między nimi to zbytnia ekstrawagancja). Czytam w
jednym z liścików: „Mama jest gupia”.
Zanoszę się udawanym płaczem (śmiejąc się
oczywiście, bo w gruncie rzeczy uznaję to za przejaw przedniego humoru) i
słyszę:
- Przepraszam, pomyliłem słowa.
- A co chciałeś napisać?
- „Mama pracuje na dźwigu”
No cóż, początki nauki nafaszerowane są niezawinionymi
pomyłkami JJJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz