niedziela, 12 maja 2013

Hardcore


Kilka dni temu Niunia wykazała się jakąś meta-refleksją:
- Mamo, czy ja się za dużo buntuję?
- Eeee, każde dziecko się buntuje.
- Ale ja za dużo, za codziennie…
J

Generalnie Niunia ma duże trudności przy rozstaniach, a takich w ostatnim czasie się namnożyło i czeka nas jeszcze kilka (krótkich – dwudniowych, ale jednak chyba zbyt obciążających szczególnie córeczkę, która przed rozstaniem niezmiennie pyta mnie, czy na pewno o niej nigdy nie zapomnę).

Po ostatnim moim powrocie Niunia miała naprzemiennie występujące fazy: „kocham cię” i „nienawidzę cię – wypier…” (co prawda nie używała tego typu wyrażeń, ale tylko to słowo oddaje siłę przekazu zachowania ;)).
Druga faza ponadto miała różne stopnie nasilenia, od prostego „nie kochasz mnie”, poprzez bardziej zaawansowane: „nie jesteś moją mamą”, po najtrudniejsze: „chcę umarnąć, wezmę nóż i się zabiję”.

Dodatkowo postanowiła mnie „podzielić” na mamę dobrą i złą. Złą, która wyjeżdża (porzuca i oczywiście nie kocha)  i dobrą, która jest w domu (kocha, nie opuszcza). Wyglądało to mniej więcej tak:

- Ooo! Jesteś! – jak przyszłam ją wieczorem poprzytulać – Nie ma już tej złej mamy. Ty jesteś nowa mama. Jesteś ze mną, nie wyjeżdżasz, nie zostawiasz mnie. Kocham cię.

Nie zgadzałam się na to, tłumaczyłam, że ciągle jestem jedną i tą samą mamą, która wyjeżdża, ale wraca i ciągle kocha.

Jazdy się przedłużają, bo niestety istnieje perspektywa kolejnych rozstań L

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz