Niunia przełączyła się z trybu świrowania
na tryb dzidziusiowania. Nie jest on zbyt wygodny w codziennym funkcjonowaniu,
ale mimo wszystko odetchnęłam, bo jest więcej spokoju.
Rano Niunia rzuciła się na kolana i
sepleniąc zażądała butelki ze smoczkiem i smoczka. Życzenie spełniłam. Potem
została ubrana, nakarmiona i pozwoliła na wyszorowanie sobie zębów, uczesanie
włosów...
Najlepsze było to, że Protestant przejął
się rolą starszego brata i obsługiwał siostrę zagadując do niej pieszczotliwie,
spełniając jej zachcianki i tłumacząc jakieś absurdy w stylu: dziś idę do
szkoły – muszę odrobić lekcje, a wieczorem idę do pracy. Młody nawet trochę
siostrzyczce poczytał (czyt. przeliterował kilka słów ;)).
Potem Niunia sama sobie poczytała
wykorzystując przy tym wszelkie możliwe wady wymowy. Poza tym moja córeczka
przez bardzo długi czas była małomówna, bo jak można mówić ze smoczkiem w buzi
;) Porzuciła go po kilku godzinach i zażyczyła sobie włączenie gier
edukacyjnych na komputerze. To ostatnie odbieram jako symptom odzyskanej równowagi
i jestem dobrej myśli co do kolejnych dni J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz