To już niedługo. Kilka dni temu zrobiliśmy sobie w ciągu dnia przyjęcie (bez taty), w czasie którego wymyślaliśmy, jak możemy uczcić jego święto.
Ostatecznie jednogłośnie stwierdziliśmy, że zrealizujemy pomysł Niuni, czyli napiszemy książkę o tacie.
Tytuł: „Jak nasz tata został tatą”.
Treść wymyśloną wspólnymi siłami spisałam na brudno. Potem dwa dni zajęło nam „wydanie” książki w akceptowalnym kształcie:
ü Niunia przepisała na czysto,
ü oboje z Protestantem zajęli się ilustracjami,
ü ja spięłam wszystko do kupy.
W załączniku ta część dzieła, która nie zawiera zbyt osobistych wynurzeń i nadaje się do publicznego eksponowania J
Na ostatniej stronie umieściliśmy kilka dawnych, unikalnych protestanckich i niuniowych słówek. I robimy zakłady, które z nich tata jeszcze pamięta i rozszyfruje.
Wszyscy obstawiamy, że w niedzielę tata „padnie z zachwytu” J
Cudne :) :) :)
OdpowiedzUsuńOj, cudne, cudne :) Dodam tylko, że tata rzeczywiście padł z zachwytu, a na dodatek wziął książkę do pracy, żeby pochwalić się kolegom. Dzieci czują się spełnione :)
OdpowiedzUsuń