wtorek, 25 czerwca 2013

Refleksje na koniec roku szkolnego


Z końcem roku szkolnego dosyć często spotykam się z pytaniami, czy po roku doświadczeń z ED nadal jestem jej zwolenniczką, czy nie czuję się zmęczona i zniechęcona.

Nie wiem, jak będzie później, ale – póki co – jestem bardzo zachęcona. Co więcej, dziwne wydaje mi się istnienie szkoły, wokół której trzeba zorganizować życie rodzinne: o określonej godzinie wstać, stawić się w określonym miejscu, przetrwać tam, jeść, pić i siusiać tylko w wyznaczonym i z góry przewidzianym czasie. Szkoła organizuje rodzinie życie też w czasie pozornej jej nieobecności: do szkoły trzeba odrobić lekcje, coś zrobić, coś kupić, coś przynieść.

I w takim oto kontekście cieszę się wolnością płynącą z ED J

Robimy różne rzeczy nie dlatego, że trzeba, ale dlatego, że chcemy. Sami wybieramy sobie dogodny dzień, porę dnia, przerwy, sposób działania, cel…

Cieszę się, że przez ten rok Niunia i Protestant nie korzystali z typowych podręczników dla młodszych uczniów i nie musieli wypełniać kart pracy posiadających luki, które mają jedyne dobre rozwiązania i które – jak zauważają m.in. Rutkowiak czy Klus-Stańska [1] – ćwiczą w reaktywności, "chodzeniu po śladzie", korzystaniu z określonej puli danych (nie sprawdzając, co jest poza nią) i tym samym nie sprzyjają intelektualnej pracy twórczej. 

Czyli można opanować obowiązującą podstawę programową i rozwijać się pozainstytucjonalnie, przy mniejszym wysiłku i stresie, z większą radością towarzyszącą poznawaniu świata. A przy tym pielęgnować to, co w dzisiejszym świecie jest niedoceniane, a co nadal jest podstawą dobrego funkcjonowania każdego człowieka: więzi rodzinne J


[1] Potulicka E., Rutkowiak J. (2012), Neoliberalne uwikłania edukacji, wyd. Impuls, Kraków; Klus-Stańska D., Nowicka M. (2005), Sensy i bezsensy edukacji wczesnoszkolnej, WSiP, Warszawa.

4 komentarze:

  1. witaj, ostatnio nie miałam czasu się przywitać (ale MUSIAŁAM napisać o domkowie;-)) - trafiłam do Ciebie przypadkiem i z ogromną przyjemnością przeczytałam Twój blog. To co robisz z dziećmi jest fantastyczne - podziwiam Twoją cierpliwość!
    Mam pytanie o planowanie pracy w ciągu roku - piszesz, że nie używaliście podręczników a jakiś program? Planowałaś zadania do przodu, czy szliście na żywioł? My od września zaczniemy pierwszą klasę i zastanawiam się jak się zorganizować.
    pozdrawiam serdecznie ;-)
    magda(c)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, Magda :)
    Doszłam do wniosku, że skoro dziecko w przedszkolu rozwija się baaaardzo spontanicznie, bo po prostu jest zainteresowane światem, to dziecko w pierwszej klasie niewiele się od przedszkolaka różni. I nasze podejście można podsumować jako "pójście na żywioł".

    Oczywiście zapoznałam się z podstawą programową, przejrzałam nawet podręczniki do klasy pierwszej i stwierdziłam, że nic nie stracimy rezygnując z nich. I po roku potwierdzam, że warto było!

    Bardzo zależało mi na tym, żeby dzieci kojarzyły uczenie się z czymś przyjemnym, a im większa możliwość wyboru i wpływu na sytuację, tym większa przyjemność z wykonywania zadań. Im więcej przyjemności, tym lepsze zapamiętywanie. A w ramach tych dziecięcych wyborów można naprawdę wiele "ugrać" dla zrealizowania podstawy programowej.

    Myślę, że ten czas pierwszych klas, to też ważny czas ze względu na poznawania przez dziecko tego, w jaki sposób się uczy, czego potrzebuje do efektywnego uczenia się. Na przykład Niunia wie (i ja wiem), że najlepiej zapamiętuje różne fakty, kiedy nie tyle sobie je czyta, ale kiedy je sobie rysuje. Pewnie, gdybym tego nie zaobserwowała, zachęcałabym/zmuszałabym ją, żeby kilka razy przeczytała tekst w celu zapamiętania. Teraz będę robić inaczej (a i ona pewnie spontanicznie będzie do tego dążyć). Dowiedziałam się, że moja córeczka wolniej się rozbudza i najlepiej funkcjonuje intelektualnie koło południa.
    To niezwykle istotne dla dalszej nauki, kiedy wejdą konkretne treści związane z przedmiotami.

    Co do mojej cierpliwości, to nie zawsze jest ona taka wielka - dzieci mogłyby potwierdzić :D Ale wytrzymujemy ze sobą ;)

    Magda, gratuluję podjęcia decyzji zaoszczędzenia dziecku niepotrzebnych stresów szkolnych :) i życzę Ci powodzenia! Jeżeli spędzanie czasu z dzieckiem sprawia Ci przyjemność, to oczami wyobraźni widzę Twój sukces: szczęśliwą mamę i szczęśliwe, mądre dziecko :)
    Życzę Ci powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za odpowiedź. My mamy za sobą zerówkę w ED, ale teraz będzie ciążyło na mnie widmo egzaminów ;-)
      Będę do Was zaglądać - mam nadzieję, że planujesz dalszy ciąg bloga.
      A dzieci do uszczęśliwienia mam troje - jeśli masz ochotę, to zapraszam na mój blog: skaczacwkaluzach.blogspot.com

      z pozdrowieniami ;-)
      magda(c)

      Usuń
  3. Ojej, widzę, że Twój blog będzie dla mnie sporą inspiracją :) tekstów i zdjęć kopiować nie będę, ale pomysły na pewno :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń