Protestant rano wydusił z siebie, czemu był taki
nabuzowany poprzedniego dnia. Okazało się, że nie chce być poza domem (a plan
jest taki, że raz w tygodniu młodzi będą lądować u tej drugiej rodziny i
pobierać nauki). Towarzystwo jest ok, nauka – ok, tamten dom też jest ok, ale
nie Protestanta pobyt na obczyźnie. Potraktowałam bardzo poważnie jego narzekania
mając świeżo w pamięci rozpaczliwie bezsensowne (bo nie nazwane) wczorajsze
bunty. Siedliśmy i wypisaliśmy, co ewentualnie mogłoby mu osłodzić tę
przykrość. Możliwe wspólnie wytypowane rozwiązania:
- Protestant zostaje w domu.
- Może dostawać na pocieszenie lizaka.
- Lub gumę do żucia
- Lub liścik od mamy/taty
- Lub niespodziankę.
- Może brać ze sobą samochodzik do zabawy.
- Może zostawać z opiekunką.
Pierwsze i ostatnie nie przeszło przez głosowanie (dla
akceptacji musiałyby mieć po dwa głosy "za", a im zabrakło jednego – wiadomo
czyjego ;)). Protestant usatysfakcjonowany (choć nie do końca, bo z taką perspektywą, to chciałby spędzać każdy dzień poza domem ;)).
A poza tym pierwszy dzień nowego roku szkolnego
przebiegł niezwykle spokojnie. dzieciaki dziarsko wybrały zadania do wykonania
i bez większych problemów je zrobiły. Niunia najpierw przeczytała o życiu
dzieci w Japonii, a potem robiła mnożenie metodą japońską (inspiracja tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=bI2Vkfvma5A).
a z czego Niunia czytała o tych dzieciach? Jeśli to jakaś ciekawa książka, to chętnie bym poznała tytuł i autora, bo moi chłopcy geografią zainteresowani ;-)
OdpowiedzUsuńTo książeczka "Dzieci świata" z serii "Świat w obrazkach", dostępna np. tu http://www.empik.com/dzieci-swiata-opracowanie-zbiorowe,prod51090223,ksiazka-p
OdpowiedzUsuńMoże niekoniecznie jest "geograficzna", ale ma dużo ciekawostek dotyczących dzieci w różnych krajach :)