Młody ścięty gorączką pyta się taty gotującego grzyby:
„tata, to grzyby tak pachną?”
Po usłyszeniu twierdzącej odpowiedzi, dodaje: „a ja
myślałem, że to moje stopy…” J
Jakiś czas temu na spacerze jedna „babka z
piaskownicy” zapytała Niunię, do której klasy chodzi. Niunia – wyjątkowo bez
zająknięcia – odpowiedziała, że do pierwszej. No to „babka” dalej drąży: „a ty
lubisz szkołę?”. Niunia na to udzieliła nieco szokującej odpowiedzi: „nie”. „Babka
z piaskownicy” postanowiła w takim wypadku mnie oświecić, że dziecko nie musi
chodzić do szkoły tylko może realizować naukę w formie edukacji domowej. Odkrywcze
;)
Raz Protestant zaserwował z grubej rury: „jesteś
głupią nauczycielką”, no to zadzwoniłam… do jego ojca ;) Ojciec był zszokowany,
że „nauczycielka” dzwoni ze skargą, więc poprosił syna do telefonu i mu
powiedział do słuchu ;) Protestant nieco spokorniał i powiedział, że nie chce
już ojcowskich interwencji. Podobają mi się te sytuacje pół-żartem pół-serio,
kiedy wszyscy, łącznie z dzieciakami z zaangażowaniem wchodzą w naprędce
wyznaczone role J
A dziś Protestant oświadczył mi z nagła, bez przyczyny (ale
z groźbą w głosie!): „tak czy inaczej nie przestanę cię kochać” :D Ten to ma
pomysły na realizowanie swoich protestanckich zapędów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz