środa, 17 października 2012

Humorystyczne elementy


Młody ścięty gorączką pyta się taty gotującego grzyby: „tata, to grzyby tak pachną?”
Po usłyszeniu twierdzącej odpowiedzi, dodaje: „a ja myślałem, że to moje stopy…” J

Jakiś czas temu na spacerze jedna „babka z piaskownicy” zapytała Niunię, do której klasy chodzi. Niunia – wyjątkowo bez zająknięcia – odpowiedziała, że do pierwszej. No to „babka” dalej drąży: „a ty lubisz szkołę?”. Niunia na to udzieliła nieco szokującej odpowiedzi: „nie”. „Babka z piaskownicy” postanowiła w takim wypadku mnie oświecić, że dziecko nie musi chodzić do szkoły tylko może realizować naukę w formie edukacji domowej. Odkrywcze ;)

Raz Protestant zaserwował z grubej rury: „jesteś głupią nauczycielką”, no to zadzwoniłam… do jego ojca ;) Ojciec był zszokowany, że „nauczycielka” dzwoni ze skargą, więc poprosił syna do telefonu i mu powiedział do słuchu ;) Protestant nieco spokorniał i powiedział, że nie chce już ojcowskich interwencji. Podobają mi się te sytuacje pół-żartem pół-serio, kiedy wszyscy, łącznie z dzieciakami z zaangażowaniem wchodzą w naprędce wyznaczone role J

A dziś Protestant oświadczył mi z nagła, bez przyczyny (ale z groźbą w głosie!): „tak czy inaczej nie przestanę cię kochać” :D Ten to ma pomysły na realizowanie swoich protestanckich zapędów! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz