czwartek, 25 października 2012

Protestanckie zmagania


Poniedziałek
Protestant przynosi z treningu piłki nożnej karteczkę od trenera dla nauczyciela-wychowawcy. To taki zwyczaj w tej szkółce piłkarskiej. Ma motywować dzieci do lepszej nauki i dobrego zachowania. W razie jakichś uwag piłkarz może być czasowo zawieszony.

Treningi dla Protestanta są najważniejszą aktywnością. Żyje nimi. Co prawda w czasie gry zachowuje się dosyć oryginalnie: trzyma się na uboczu, zagaduje bramkarza, oczyszcza nos palcem… ale wyobrażam sobie, jak trudno mu pogodzić pasję kopania piłki z niechęcią do tłumku zwykle tę piłkę otaczającego. Grunt, że Protestant wychodzi z treningów szczęśliwy.

No więc Młody wraca do domu, wręcza mi kartkę, której znaczenie tata mu po drodze wyjaśnił i oświadcza mi, że chce wykonać jakieś zadanie, za chwilę sam decyduje, że będzie to kolorowanie (którego nienawidzi!). Jest 20.30, wiec nie bardzo chcę się zgodzić, bo tu jeszcze kolacja, kąpiel, przebieranie, ale siła protestacyjnego nacisku jest duża, więc ulegam. Synek angażuje całego siebie, obrazek wychodzi idealny, Młody odchodzi dumny, a ja – jak durna – nabieram nadziei na cudowną przemianę dzięki trenerowi.

Wtorek
Z rana pryska cały czar. Protestant budzi się nabuzowany. Przychodzi i oświadcza ze złością, że chce wykonywać zadania, wybiera sobie jakieś i mu nic nie wychodzi. Złości się jeszcze bardziej. W końcu pozwala siebie poprzytulać. Wiem, że nie ma sensu mówić o wymaganiach trenera, bo on je zna aż za dobrze i napięcie związane z możliwością utraty ulubionego treningu nie pozwala mu normalnie funkcjonować. Zagrożenie stratą to idealny demotywator w protestanckim życiu :(

Środa
Z rana siadam nad karteczką od trenera i głośno myślę, co tam napisać. Protestant bawi się obok na podłodze i uszami strzyże. Mówię i notuję: „nauka: chętnie uczy się tego, co sam sobie wybierze. Zadania wykonuje sumiennie i do końca [zgrabnie pomijam wszystko, co wydarza się dosyć często w czasie ich trwania]. Zachowanie: STARA SIĘ zachowywać odpowiednio, być miłym, zwykle przestrzega ustalonych zasad [przestaję pisać i dodaję:] może następnym razem będę mogła dopisać, że jest uczynny, jak mój synek zacznie mi więcej pomagać?” Protestant promienieje z zachwytu. A ja wiem, że cokolwiek by się wydarzyło, nie chcę mu zabrać tej największej przyjemności, jaką są treningi, więc karteczki do trenera mogę wykorzystać jako element wzmacniający – może niezbyt liczne ;) – ale jednak występujące dobre elementy jego zachowania i stylu nauki. No i z trwogą myślę, jaką ocenę dostałby od innego nauczyciela, przy którym byłby sobą…

1 komentarz: