Poniedziałek
Protestant przynosi z treningu piłki nożnej
karteczkę od trenera dla nauczyciela-wychowawcy. To taki zwyczaj w tej szkółce
piłkarskiej. Ma motywować dzieci do lepszej nauki i dobrego zachowania. W razie
jakichś uwag piłkarz może być czasowo zawieszony.
Treningi dla Protestanta są najważniejszą
aktywnością. Żyje nimi. Co prawda w czasie gry zachowuje się dosyć oryginalnie:
trzyma się na uboczu, zagaduje bramkarza, oczyszcza nos palcem… ale wyobrażam
sobie, jak trudno mu pogodzić pasję kopania piłki z niechęcią do tłumku zwykle
tę piłkę otaczającego. Grunt, że Protestant wychodzi z treningów szczęśliwy.
No więc Młody wraca do domu, wręcza mi kartkę,
której znaczenie tata mu po drodze wyjaśnił i oświadcza mi, że chce wykonać
jakieś zadanie, za chwilę sam decyduje, że będzie to kolorowanie (którego
nienawidzi!). Jest 20.30, wiec nie bardzo chcę się zgodzić, bo tu jeszcze
kolacja, kąpiel, przebieranie, ale siła protestacyjnego nacisku jest duża, więc
ulegam. Synek angażuje całego siebie, obrazek wychodzi idealny, Młody odchodzi
dumny, a ja – jak durna – nabieram nadziei na cudowną przemianę dzięki
trenerowi.
Wtorek
Z rana pryska cały czar. Protestant budzi się
nabuzowany. Przychodzi i oświadcza ze złością, że chce wykonywać zadania,
wybiera sobie jakieś i mu nic nie wychodzi. Złości się jeszcze bardziej. W końcu
pozwala siebie poprzytulać. Wiem, że nie ma sensu mówić o wymaganiach trenera,
bo on je zna aż za dobrze i napięcie związane z możliwością utraty ulubionego
treningu nie pozwala mu normalnie funkcjonować. Zagrożenie stratą to idealny
demotywator w protestanckim życiu :(
Środa
Z rana siadam nad karteczką od trenera i głośno
myślę, co tam napisać. Protestant bawi się obok na podłodze i uszami strzyże. Mówię
i notuję: „nauka: chętnie uczy się tego, co sam sobie wybierze. Zadania wykonuje
sumiennie i do końca [zgrabnie pomijam wszystko, co wydarza się dosyć często w
czasie ich trwania]. Zachowanie: STARA SIĘ zachowywać odpowiednio, być miłym,
zwykle przestrzega ustalonych zasad [przestaję pisać i dodaję:] może następnym
razem będę mogła dopisać, że jest uczynny, jak mój synek zacznie mi więcej
pomagać?” Protestant promienieje z zachwytu. A ja wiem, że cokolwiek by się
wydarzyło, nie chcę mu zabrać tej największej przyjemności, jaką są treningi,
więc karteczki do trenera mogę wykorzystać jako element wzmacniający – może niezbyt
liczne ;) – ale jednak występujące dobre elementy jego zachowania i stylu
nauki. No i z trwogą myślę, jaką ocenę dostałby od innego nauczyciela, przy
którym byłby sobą…
Nie musisz myslec bo odpowiedz jest chyba prosta... Niestety... :/
OdpowiedzUsuń