poniedziałek, 28 stycznia 2013

Ferie


Tydzień ferii dzieci spędziły na półzimowisku. Pierwszego dnia zrobiły mi dwie awantury: najpierw rano – że muszą tak wcześnie wstawać (zajęcia zaczynały się o 9-tej), a drugą jeszcze tego samego dnia po południu – że zajęcia będą trwały tylko pięć dni J

Półzimowisko było opłacane, ale też opłacalne ;), bo młodzi byli zachwyceni. Składało się z dwóch części. W czasie pierwszej robili roboty-lego, w czasie drugiej eksperymenty. Myślałam, że ta robotyka wciągnie bardziej Protestanta. Podświadomie szykowałam się na odpieranie ataków Niuni, że te zajęcia są „chłopackie”, a tymczasem okazało się, że to ona była nimi zafascynowana (nawet bardziej niż eksperymentami! - choć te wywarły na niej duże wrażenie, bo w domu teraz organizuje przeróżne zajęcia typu eksperymentalnego, a ja żyję nadzieją, że chaty z dymem przy okazji nie puści ;)). 
Za to Protestant spędzał zajęcia z robotyki w charakterystyczny dla siebie sposób, czyli robiąc coś innego niż wszyscy. Dotarło to do mnie ostatniego dnia, kiedy przyszłam na pokazy: wszystkie dzieci chwaliły się wykonanym zadaniem, a Młody zaprezentował mi helikopter własnego pomysłu i własnej konstrukcji. Niunia mi uświadomiła, że tak było każdego dnia. Ale najwyraźniej prowadzącej to nie przeszkadzało, a i ja byłam jej wdzięczna, że nie „donosiła” na Protestanta i znosiła dzielnie jego unikalny styl angażowania się J

Natomiast dziś w czasie zabawy dzieciaków dostałam rolę matki niezwykle doświadczonej życiowo, a mianowicie zostałam szczęśliwą "posiadaczką" sześciu pociech. Dwie najstarsze: Niunia i Protestant są już dorosłe – studiują, więc oferują, że zajmą się szkrabami. Oddycham z ulgą ;) Przy śniadaniu, kontynuując zabawę, mówię:
- A wiecie, że nie wszyscy dorośli muszą studiować?
- Tak? A co robią? – pyta zainteresowana Niunia.
- Nooo… wcześniej kończą edukację… i pracują...
Na to oburzony Protestant wyrzuca mi: DOPIERO TERAZ MI TO MÓWISZ??!! 
Lepiej późno niż wcale ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz