środa, 2 stycznia 2013

Dzień gier


Niunia wymyśliła, że będzie konstruować własną grę. Zaproponowałam, że ja zrobię swoją. Poszła na ten układ.

Gra Niuni:
Plansza własnej konstrukcji z ponumerowanymi polami, karty szansy i karty pecha. Do tego potrzebne pionki i kostka. Dodatkowy ułatwiacz: 10 korków.
Zasady gry: rzuca się kostką i porusza pionkiem. Jak ktoś trafi na pole z numerem parzystym (można sobie sprawdzić na tych 10-ciu korkach, czy dla ostatniego jest para), to ma fart i czyta karteczkę „Szansa” (tam zwykle była informacja, że może się przemieścić ileś pól do przodu lub ma się dodatkowy rzut kostką). Jak się stanęło na polu z numerem nieparzystym, to zwykły pech i trzeba było wylosować karteczkę z niemiłą informacją (zwykle o cofnięciu się lub utracie kolejki). Super zabawa z – nie da się ukryć – motywami naukowymi J Jutro pewnie znowu zagramy.

Moja gra (dosyć prostacka, ale z ukrytym wątkiem edukacyjnym ;))
Plansza z numerami od 0 do 100 (tak, żeby wyraźnie było widać, jak liczby układają się po kolei). Rzuca się kostką i przechodzi się przez kolejne pola. Żeby nie było tak zupełnie prostacko, zadanie polegało na tym, żeby do liczby, na której się aktualnie stało dodać na liczydłach, to co się wyrzuciło i przeliczyć, a następnie przesuwając się po planszy jednocześnie sprawdzić prawidłowość wykonanego działania.

Niuni bardzo się podobało, szczególnie że miała wyjątkowe szczęście i w obu grach wygrała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz