Jednego popołudnia mogłam spędzić czas tylko z
Niunią, bo wcześniej wróciłam z pracy (Niunia dzięki temu nie musiała jechać na
trening Protestanta, kibicować mu i podziwiać go). Zostałyśmy same. Najpierw Niunia
wpadła na pomysł, że zrobimy chłopakom niespodziankę – sałatkę. Kiedy
robiłyśmy, wymyśliła, że będziemy tak na niby nagrywać program TV. Pomysł przedni!
Świetnie się bawiłyśmy gadając do siebie, jakbyśmy stały przed kamerami i
instruowały widzów, jak należy postępować w kuchni i co po kolei pokroić itp.
Przy konsumowaniu sałatki zmienił nam się nieco
klimat i Niunia poprosiła, żebym opowiedziała, jak to było, jak ich nie było i
jak to się stało, że oni się pojawili. Tym razem nie zdążyłam za dużo
opowiedzieć. Niunia zatrzymała mnie na etapie marzeń o dzieciach. Interesowały
ją marzenia dotyczące córeczki. To był dosyć ryzykowny temat. Mówię:
- Marzyłam o mądrej córeczce i moje marzenie się
spełniło. Jesteś mądra.
- Tak? – wzdycha zadowolona Niunia – I co jeszcze?
- Hmm, nawet okazało się, że rzeczywistość
przerosła moje marzenia…
- Co to znaczy?
- Nie spodziewałam się, że moja córeczka będzie
taka twórcza.
- Co znaczy „twórcza”?
- Nie wiedziałam, że moja córeczka będzie miała tak
dużo różnych pomysłów i że będzie je tak chętnie realizować.
- Mamo, bo mi się te pomysły w głowie nie mieszczą!
Mam pomysł, jakie zadania jutro będę robić!
I tu nastąpiło spisywanie pomysłów. Jednym z nich
było zadanie następujące: Niunia rozwiązuje jakieś zadanie (dodawanie lub
odejmowanie), bierze karteczkę na której jest wynik tego działania, a tam
dodatkowo musi przeczytać, co jeszcze ma zrobić (np. policzyć po angielsku do
20 czy powiedzieć wierszyk, albo zrobić 10 przysiadów). Kolejnego dnia zadanie
zostało z chęcią wykonane J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz