piątek, 14 grudnia 2012

Uszkodzony Protestant


Mamy w domu „wadliwego” Protestanta, który jest tak ugodowym chłopakiem, że czuję się, jak nie u siebie w domu ;) dziś nawet usłyszałam coś, czego nie spodziewałam się usłyszeć przez najbliższe kilkanaście lat, a mianowicie: „mamo, w czym mogę ci pomóc”. A już  miałam wizję naszej przyszłości, że do końca życia będę prosić go o bzdet w stylu: możesz wyjąć sztućce ze zmywarki?, a on będzie biegał po domu w amoku ;)
A tymczasem Protestant obrał jednego ziemniaka (po raz drugi w swoim życiu), poskładał 3 ręczniki, wyniósł wyprane rzeczy do szafek, pomógł mi spakować liczne rzeczy, których Niunia i on potrzebują na zajęcia z angielskiego… I to wszystko jednego dnia! Gorzej ;) jednego przedpołudnia J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz