Wprowadziłam Niuni zadania z treścią. Pierwsze
prościutkie. Zachęciłam ją, żeby zabawiła się w detektywa, a ja miałam być klientką,
która przyszła po pomoc, bo nie mogła rozwiązać zagadki. Niunia weszła
gładziutko, zadbała nawet o szczegóły, czyli zaopatrzyła się w kartkę, długopis
i – jak na detektywa przystało – lupę.
Pierwsze zadanie bardzo jej się
spodobało: „Ola kupiła 10 kwiatków, w
drodze do domu zaszła do Ali i dała jej kilka kwiatków. Do domu przyniosła
tylko 2. Ile kwiatków Ola dała Ali?” Ja weszłam w rolę mamy, której to
córka Ola nie chce zdradzić szczegółów drogi powrotnej do domu. Niunia od razu
„roztrzaskała” zadanie posługując się palcami.
Napisałam jej drugie zadanie,
niemal identyczne, ale w mniej fascynującej otoczce (co pewnie było dużym
błędem): „Protestant miał 12 zł. Poszedł
do sklepu i kupił koparkę. Jak wrócił do domu, to miał tylko 5 zł. Ile
kosztowała koparka?”. Niunia, bez podejmowania wysiłku, zaczęła panikować,
że nie potrafi tego zrobić. W ogóle urządziła koncert wycia. Powiedziałam, że
przerywamy pracę, więc oczywiście zaczęła ryczeć, że przecież ona chce to
zrobić. Proponowałam jej przytulenie, ale zbyła mnie stwierdzeniem, że „dziś
już przecież się przytulałyśmy”. Po jakimś czasie wyciszyła się, dała się
utulić, przyniosła korki-liczmany i… wtedy zadzwonił do drzwi listonosz.
Poszłam odebrać przesyłkę, a Niunia po chwili przybiegła, żeby oświadczyć, jaki
jest wynik J
Kolejne zadania razem
wymyślałyśmy i to była super zabawa.
Przykład: „Niunia miała 7 lalek, 6 misiów, 3 szklane aniołki. 1 aniołek się zbił,
2 lale oddała Ali, 3 misie zawiozła do babci”. Razem wymyślałyśmy różne
pytania, np. ile zabawek zostało Niuni, ile miała na samym początku, ile
zostało jej aniołków itp.
Zabawa była świetna i myślę, że obie chętnie do niej
wrócimy J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz